Wyspa Wielkanocna

Rapa Nui (hiszp. Isla de Pascua) to jeden z najbardziej izolowanych skrawków lądu na świecie. Najbliższa wyspa Polinezji znajduje się w odległości około 2000 km, do wybrzeży Ameryki Południowej jest przeszło 4000 km. Tym większą zagadką jest sposób i kierunek, z którego przybyli pierwsi mieszkańcy. Na dodatek stworzyli niezwykle interesującą cywilizację, z bogatą kulturą i wierzeniami, które przetrwały do dziś w formie legend oraz kulturę materialną, z niezwykłymi megalitycznymi posągami. Rapa Nui przetrwała niemal do czasów współczesnych, ze względu na odosobnienie do XIX wieku nie była trwale skolonizowana. Upadek zaczął się, kiedy w XVIII wieku na wyspie wybuchła wojna domowa. Przyczyny i przebieg są jedynie przedmiotem domysłów na podstawie legend o walce „krótkouchych” z „długouchymi”. Prawdopodobną przyczyną walk był kryzys związany z przeludnieniem i wyczerpaniem zapasów naturalnych, zapanował głód i kanibalizm. Ostatecznie ogromna część pierwotnej kultury Rapa Nui przepadła, kiedy licząca kilka tysięcy mieszkańców wyspa została najechana w 1862 roku przez peruwiańskich łowców niewolników a prawie wszyscy mieszkańcy wywiezieni do pracy przy pozyskiwaniu guana. Interwencja biskupów i powrót garstki ocalałych mieszkańców nie zapobiegł dalszej brutalnej kolonizacji. W połowie XIX na wyspie pozostało jedynie około 100 mieszkańców. Wcześniejsze bogate tradycje, legendy czy umiejętność odczytania pisma stworzonego przez mieszkańców w dużym stopniu zaginęła bezpowrotnie.

Moai

Gigantyczne kamienne posągi znajdują się w kilku miejscach na wyspie. Prawie wszystkie zostały wyrzeźbione w miękkiej skale wulkanicznej (tuf), a następnie przetransportowane nieraz w odległe zakątki wyspy. Niektóre z rzeźb mają 6 m wysokości i ważą ponad 20 ton, największy niedokończony Moai ma 21 metrów wysokości i waży około 270 ton. Część z posągów ma dodatkowo wyrzeźbione z czerwonego tufu polinezyjskie koki, wyglądające i mylone z kapeluszami. Oryginalnie posągi miały także oczy z białego korala a źrenice z obsydianu. Dziś część z nich została odrestaurowana zgodnie z pierwowzorem. Wiele posągów pozostawiono przewróconych, dziś są świadectwem wojny domowej i upadku starego porządku na Rapa Nui.

Moai znajdują się na kilku platformach w różnych miejscach wyspy, dojazd i zwiedzanie jest dość łatwe. Większość platform znajduje się na wybrzeżu, największa z nich to Ahu Tongariki. Platforma została zniszczona, a Moai poprzewracane w trakcie zamieszek czy walk na wyspie, prawdopodobnie w XVIII wieku. Dziś na odrestaurowanej platformie stoi 15 posągów, wśród nich największy na wyspie, ważący 86 ton.

Posągi na wszystkich platformach, z wyjątkiem Ahu Akivi, stoją tyłem do morza. Moai patrzą w głąb lądu, aby strzec mieszkańców, rzeźby pełniły prawdopodobnie rolę religijną czy magiczną. Ciekawe jest zorientowanie zgodne z kierunkami geograficznymi, kapłani na Rapa Nui prowadzili obserwacje astrologiczne i niektóre z posągów (np. Ahu Akivi) pełniły też rolę obserwatorium.

Moai z platformy Ahu Akivi, jako jedyne stoją twarzą w kierunku morza. Według legendy w ten sposób mieszkańcy chcieli zjednać sobie morze i pomóc żeglarzom w powrocie na ląd. Posągi wykonano w odległym o 15 km Rano Raraku, transport wymagał ogromnego wysiłku i pomysłowości.

Jednym z najbardziej tajemniczych aspektów kultury Rapa Nui jest pismo Rongorongo. Jest to jedyne pismo powstałe na terenie całej Polinezji, na dodatek, zgodnie z ustnymi przekazami, istniały dwa rodzaje tego pisma, powszechne oraz ceremonialne. Zgodnie z tą tradycją, do zapisków służyły liście bananowca, co wpłynęło na kształt i układ znaków, dostosowany do falistego kształtu liścia. Do dziś zachowało się kilka drewnianych tabliczek oraz napisów naskalnych z tymi znakami. Umiejętność odczytania pisma, którą posiadali nieliczni członkowie elity, przepadła w połowie XIX wieku, kiedy miejscowa ludność została w większości wywieziona z wyspy do niewolniczej pracy. Liczne wówczas drewniane tablice, na których zwyczajowo zapisywano teksty, zostały zniszczone przez resztkę mieszkańców, nieumiejących już odczytać znaków.

Dziś pozostają jedynie hipotezy, co do pochodzenia pisma. Jeśli wykształciło się niezależnie i przy braku kontaktów z innymi kulturami, byłby to jeden z nielicznych w dziejach ludzkości przykładów samoistnego powstania pisma. Wielu badaczy sądzi, że idea pisma została tubylcom zaszczepiona podczas pierwszej wizyty Hiszpanów i podpisania traktatu z miejscowymi władcami w XVIII wieku. Pismo powstałe w kulturze epoki kamienia wskutek dyfuzji międzykulturowej byłoby także unikalne w skali świata. Istnieją też mocne naukowe hipotezy, że powstanie pisma wyprzedziło wizytę Europejczyków o co najmniej 100 lat.

Na wyspie Wielkanocnej znajduje się jedna piaszczysta plaża, Anakena. Przy plaży znajduje się platforma z Moai, a w zacisznej zatoce są dobre warunki do kąpieli. Plażowanie z widokiem na posągi jest niezapomnianym doświadczeniem.

Informacje Praktyczne

Na Wyspę Wielkanocną można się dostać praktycznie tylko z Santiago de Chile. Linie lotnicze Latam oferują 1-2 loty dziennie. Mimo że lotnisko ma długi pas startowy, który w latach 80. XX w. został przystosowany do lądowania amerykańskich promów kosmicznych jako zapasowe lądowisko, jednak nie jest przystosowane do przyjmowania większej ilości samolotów na raz. Aby wyspa zachowała swój charakter i dla ochrony zabytków zrezygnowano z masowej turystyki. Bilety lotnicze są więc dość drogie, powrotny lot kosztuje około 500 usd za osobę a promocje są raczej rzadkie. Podobnie infrastruktura hotelowa jest dość ograniczona, jakość jest bardzo przeciętna a ceny wysokie. Podobnie dość drogie są restauracje, większość żywności jest przywożona z odległego Chile. Jak widać wyprawa na Wyspę Wielkanocną wiąże się ze sporymi wydatkami, ale wystarczą 2-3 noclegi aby zobaczyć wszystkie atrakcje.

Około połowy powierzchni wyspy jest terenem Parku Narodowego. Po wylądowaniu należy wykupić bilet wstępu za 80 usd od osoby. Bilety należy mieć przy sobie, w kilku miejscach są sprawdzane, zwłaszcza w Orongo i Rano Raraku. Oczywiście wspinanie się na posągi czy jakakolwiek ingerencja jest surowo zakazana, a w wielu miejscach są strażnicy.

Na wyspie nie funkcjonuje transport zbiorowy, chcąc samodzielnie zwiedzać, najwygodniej jest wynająć samochód. Poza oficjalnymi wypożyczalniami, auto można taniej wynająć u mieszkańców, mających małe wypożyczalnie. Trudno stwierdzić, w jakim stopniu jest to oficjalna działalność, ale taki wynajem sprawdza się bardzo dobrze. Na wyspie jest mały ruch, niezłe drogi, więc jazda nie niesie jakiegoś ryzyka. Ogólnie jest bardzo bezpiecznie, ludzie są przyjaźni, a życie toczy się nieśpiesznym, polinezyjskim rytmem.

Rano Raraku

Rano Raraku jest kamieniołomem, w którym wyrzeźbiono 95% znanych posągów Moai. To w tym miejscu posągi „ożywały”, wykute w pozycji leżącej stawały i wędrowały na ceremonialne platformy w różnych miejscach wyspy. Do dziś sposób, w jaki transportowano te ważące wiele ton posągi na odległe czasem stanowiska, jest przedmiotem spekulacji. Na pewno musiało to być trudne przedsięwzięcie dla społeczności używającej tylko kamiennych narzędzi i przy ograniczonych zasobach drewna.

Rano Raraku robi duże wrażenie, na stanowisku pozostało wiele posągów. Niektóre są częściowo zasypane, ale w pozycji stojącej, innych wciąż nie dokończono wykuwać w wulkanicznej skale.

Orongo

Wokół jeziora wulkanicznego na południowo-zachodnim cyplu wyspy leżą pozostałości centrum obrzędowego oraz osiedla z częściowo odrestaurowanymi kamiennymi domami. Zbudowane na skraju stromej wulkanicznej kaldery Rano Kau, okrągłe domy są pozbawione okien i kryte darnią. Z drugiej strony wioski, znajduje się słodkowodne, bagniste jezioro wypełniające wnętrze wulkanu. Wioska jest bardzo malowniczo położona, spadający do morza klif to 300 metrów skały.

Do połowy XIX wieku Orongo było miejscem kultu człowieka-ptaka Tangata manu. Corocznie organizowano zawody, które polegały na zdobyciu pierwszego jaja mewy zniesionego w sezonie lęgowym. Każdy z klanów na wyspie wyłaniał swoich przedstawicieli do tych zawodów. Wymagały one dużej sprawności, należało zejść ze stromego klifu, przepłynąć wzburzone morze na małej tratwie z trzciny oraz wspiąć się na pobliską wysepkę Motu Nui i zabrać jajo. Powrót do Orongo tą samą drogą był jeszcze trudniejszy, ponieważ uczestnicy musieli donieść jajo w całości. Zwycięstwo zapewniało klanowi prestiż i prawo zbierania jaj i piskląt przez cały rok na tej wysepce. Zawody były bardzo niebezpieczne, wielu uczestników ginęło spadając ze stromych skał. Rytuał ten został dość wiernie przedstawiony w filme „Rapa Nui” z 1994 roku.

error: Content is protected !!